Ten sezon był szalony. Tyyyle wrażeń w trzy miesiące… nawet nie wiem kiedy w kalendarzu pojawił się październik. No dobra, wiem, kilka dni przed tym reportażem ślubnym Aleksandry i Pawła 🙂 Aura była iście niebiańska jak na tę porę roku. Październik to ostatnimi laty sezon w pełni 🙂
Zaczynamy
Paweł od samego początku był bardzo wyluzowany 🙂
Takiego szczerego uśmiechu nie da się podrobić!
Takiego też nie 😀
Bo to bardzo wesoła para była (znaczy jest) 🙂
Uśmiech cały czas, nawet jak strzelałem z ukrycia!
A w tym momencie mocno uśmiechałem się ja, bo kościół okazał się bardzo fajny, a ksiądz jeszcze fajniejszy 😀
Czyli jakby to powiedzieć – miałem swobodę działania!
I jeszcze światełko i kolorki były przyjemne
Wszystko była na tak, Para Młoda też na tak 🙂
Kurdę, aż szkoda, że to już koniec, bo było wesoło
Ale gdzie coś się kończy, to coś innego się zaczyna
Nie inaczej było tym razem
A tu jeszcze jeden początek – sesji początek 🙂
Znowu te uśmiechy
Paweł to cały czas mówił, że on nie umie grać w sesje…
Żartowniś chyba chciał mnie zrobić w konia
Ale mu się nie udało!
Bo sesyjka wyszła pierwszorzędna 🙂
Po takiej sesyjce można wracać na salę z uśmiechem!
A tu znów nie było smutno…
Aniii przez moment!
Co widać na załączonych obrazkach doskonale 🙂
Rodzinne integracje
Wspólne tańce
Stały punkt programu 🙂
I to w sumie też stały punkt programu – tak na deser 🙂