Ten dzień musiał kiedyś nadejść i nadszedł tego dnia, gdy miałem towarzyszyć Simonie i Mikołajowi. Może troszkę to naprzeszkadzało, jednak baaardzo miłe było oczucie “mokrości” od deszczu w stosunku do zwyczajowej “mokrości” od potu 🙂
Tak, czy owak Simona i Mikołaj nie sprawiali wrażenia zmartownionych tym faktem, a sam deszcz nie był na tyle uciążliwy, byśmy czegoś nie zrobili, bo sesyjka weszła mocno! Zacznijmy 🙂
A zaczynaliśmy od kościoła, do którego Mikołaj wprowadził swoją wybrankę z dumą!
Obficie było w czułe spojrzenia i gesty 🙂
Mikołaj sam wyszedł do czytania 🙂
W przysiędze widać było po co tam są 🙂
I widać była radość po niej
Hej, tu jesteśmy 🙂
A teraz jesteśmy już tutaj 🙂
Więc wznieśmy toast!
I zatańczmy pierwszy taniec z pełną ekspresją 🙂
Na sesji też przekonali mnie, że są tu razem nieprzypadkowo 🙂
Było dużo uczuć i emocji
Piękny anturaż i nawet ta moody pogoda dodała czaru!
Jeszcze trochę ładnego tła 🙂
Ale toast już czekał!
Goście też już przebierali nogami, by sprawdzić czy deski parkietu dobre do tańca
Najwyraźniej idealne, bo energicznych tańcy nie było końca
Wciąż tańczyli, tańczyli i tańczyli. Kurdę, lubię jak tak ładnie tańczycie na weselu 🙂
Ale jak tu nie tańczyć, skoro Para Młoda tak dawał czadu na parkiecie
I jeszcze więcej czadu!
Uff, dobrze, że już oczepiny, bo mimo przyjaznych temperatur i tak upociłem się srogo w pogoni za kadrami na parkiecie 🙂
To już niestety koniec tej uczuciowej i tanecznej historii, i koniec mojej przygody z Simoną i Mikołajem, którą świetnie do dziś wspominam 🙂